The New York State of Mind

-


Brooklyn Brodge, NYC

I think everything has already been written about this place. New York is indeed a „city that doesn’t sleep”, a „concrete jungle” where „there’s nothing you can’t do”. Frank knew about the charm of this place and Billy get a „New York state of mind” once in a while. They all made me dream about New York since I can remember.  

When I was finally able to go there I was both super excited and afraid that I might get disappointed. But has New York disappointed me ?



Actually, quite the opposite – it was a love at first sight. I wish I could put down in words the sensations I felt when I left the underground and saw the Times Square for the first time. I know many people hate the Time Square, but I saw it for the first time early in the morning, and this is why I wasn’t crushed by the crowds and chaos. I just saw it as it is: colorful and vibrant. 

In total I’ve spend in NYC only 2 weeks so I am going to pretend like I know anything about this giant and crazy city. I just want to share my TOP 5 places in NYC - places I want to visit again...soon ;)

1. Top of the Rock

Why the Rock and not the Empire State Building? Simply because from the top of the Rockefeller Center you can see the Empire State Building as well as the Central Park. The view is breathtaking...
Rockefeller Center, NYC

The view from the Top of the Rock
 
Central Park from the Top of the Rock


NYC
 
NYC at night

2. Staten Island

Ok, by Staten Island I actually mean a ferry that is taking you there (for free) and allows you to admire the views as you you can see below. Do I really need to explain why this was one of my best experiences? I don’t think so ;)


New York, New York...

3. High Lane and Chelsea Market


The High Lane is a linear park created on an inactive railroad viaduct and beautifully refers to the industrial past of this part of Manhattan. The park is a 2,3 km long overground promenade with plants, benches and even a small  lawn for picnic lovers. The park is located in post-industrial Chelsea that thanks to revitalization of the High Lane, became one of the most popular, and expensive districts. The area is full of art studios and stylish shopping places. As a genuine foodie I couldn’t resist to visit the Chelsea Market - an urban food court where you can buy any type of food, from Berlin currywurst, crepes to sushi. I tried some thai stir fry and it was just pretty good.

 
The High Lane, NYC
The High Lane NYC
 
The High Lane... and no I haven't ;)


4. Metropolitan Museum of Art
There are three reasons why I think MET is the best museum I’ve seen so far. First of all:  the collection. Just name the artist and for sure they have it: Rembrandt, Vermeer, Botticelli, Titian, El Greco, Modigliani, Pollock...they are all there! Second, the building itself is a masterpiece that is actually considered as a historic landmark (built in 1880). The third reason is the location, right next to the Central Park, where you can rest after a long day of dealing with art. (In the museum there is a nice canteen that serves overcooked pasta in reasonable prices). 
  
 
Metropolitan Museum of Art, NYC
 
MET NYC
Metropolitan Museum of Art, NYC
 
Central Park, NYC


5. East Village and Tompkins Square Bagles
Last but not least, the East Village! I’ve spend there the last day of my NYC trip. It was a sunny yet rather cool Sunday and I was just wandering around watching people, squirels and street art. This district used to be a home for  Russians, Ukrainians and Polish, then the Beat Gneration, followed by the hippies.  East village looks exactly like I thought New York would look like - artistic, vibrant, ans stylish. It’s not fancy at all, it’s just cool and hip.
 

East Village, NYC
East Village, NYC
 
NYC street art
 
NYC street art
* Tompkins Square Bagles – I’ve already had lunch but when I saw the queue in this place I knew something delicious is going on there. I’ve been waiting for this bagle about 30 minutes but it was totalny worth it! Hummus, grilled vegetables and freshly baken bagle.  Loved every piece of it!


Keep calm and eat hummus!
NYC, view from the Brooklyn Bridge.

Comments

Post a Comment

Popular posts from this blog

"Kto nigdy nie widział Sewilli, ten nigdy nie patrzył z zachwytem..."

-
Image
Buty do flamenco, wystawa sklepowa Sevilla, 2015 Opowiem Wam dziś co  nieco o Sewilli, mieście  które jest gorące, piękne i które w zaskakująco udany sposób łączy to co dawne z tym co nowoczesne.  Ponieważ nie czuję specjalnie kompetentna w sprawach historii czy kultury Andaluzji (jak i całej Hiszpanii w ogóle)pozwolę zdjęciom opowiadać o pięknie tego miejsca a Wam opiszę pokrótce swoje wrażenia z krótkiego acz intensywnego pobytu w stolicy Andaluzji. La Cartuja, Sevilla 2015 Przede wszystkim Sewilla jest obłędnie kolorowa – zieleń drzew, błękit nieba, kwiaty, kwiaty, kwiaty. Do tego wszechobecne pomarańcze (na drzewach, pod nimi, na chodnikach; przygniłe, zdeptane, ale wciąż pachnące) i kolorowe azulejos sprawiają, że miasto pulsuje intensywnymi barwami co niektórych może przyprawić o ból głowy (mnie oczywiście nie – kto był u mnie mieszkaniu wie, że feeria barw to dla mnie chleb powszedni ;)). Wracając do Sewilli – miasto jest duże i bywa zarówno gwarne
Read more

Święto dyszla tu i tam...

-
Image
Być może niektórzy z Was już wiedzą o czym będę mówić. Być może sami są fanami tego typu spędów. Dla tych jednak co nie wiedzą o co chodzi, zaczynam od wyjaśnienia,  Otóż rzeczone  święto dyszla to jedno z moich ulubionych określeń na dzień targowy. Dzień w którym na główne place wsi, miast i miasteczek wylegają tłumy spragnione ziemniaków, marchewki, ogórków, żywego inwentarza, przypraw, rosyjskiej bielizny i chińskich skarpet. Wszystko to i wiele, wiele więcej ma do zaoferowania przeciętny polski targ (lub jak to się mówiło u mnie w domu jarmark albo bazar).  Jak na prowincjonalne, a dokładniej wiejskie dziewczę przystało, przyznaję że święto dyszla to była dla mnie zawsze frajda (na pewno nie aż taka, jak coroczny odpust parafialny związany z  najazdem handlarzy różowym i plastikowym badziewiem wszelkiej kategorii). W mojej wsi, to arcyważne wydarzenie tyleż handlowe co towarzyskie przypadało i nadal przypada na czwartek. Obecnie mieszkam gdzie indziej i sama nie pam
Read more

Wenecja miasto miłości - a jakże!

-
Image
Venezia, 2015  Tak wiem, dla większości włoskim miastem miłości jest Werona  - urocze miasteczko oddalone od Wenecji o zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów.  Miasto Romea i Julii przyciąga miliony turystów pragnących poczuć romantyczną atmosferę  i odnaleźć miłość. Mnie to miejsce jednakże nigdy nie kręciło. Z prostego powodu – ta historia skończyła się tragicznie. A ja lubię szczęśliwe zakończenia, dlatego przyznam się szczerze, że w tym przypadku dla mnie to o dwa trupy za dużo. Weronę postanowiłam więc ominąć i skupiłam się na Wenecji - mieście uciech, karnawału i intrygujących masek. Mieście miłości zresztą też – z tym, że miłości trochę może się wydawać bardziej powierzchownej, kiczowatej ale barwnej i radosnej.  To tutaj właśnie żył i uwodził Giacomo Casanova – legendarny awanturnik, oszust i kochanek (kolejność przypadkowa).  Wykształcony, przystojny i szarmancki wielbiciel kobiet (w liczbie mnogiej ma się rozumieć), chętnie korzystający z uroków i możliwości jakie
Read more