Jedziemy na Sycylię
Tak, po raz kolejny wybieram się na największą włoską wyspę. Już za 9 dni znów będę mogła odetchnąć sycylijskim powietrzem, w którym najwyraźniej jest coś uzależniającego. To będzie trzecia moja wizyta na wyspie i tym razem będę próbowała wraz z MK oraz JSO odkryć stolicę regionu czyli Palermo. Ale o tym po powrocie. Teraz czas na wspomnienia z poprzednich wojaży.
Jakoś tak się składa, że wspomnienia z poprzednich wizyt na wyspie wywołują u mnie niezwykle intensywne i zarazem miłe wspomnienia, i to pomimo iż oba z tych wyjazdów były zupełnie inne.
Oba jednak zaczęły się w tym samym miejscu czyli na lotnisku w Trapani. Oczywiście głównym powodem tego jest fakt, że lądują tam samoloty linii Ryanair lecące z Krakowa. Za pierwszym razem dokładnie zapoznałam się z tymże lotniskiem, a to dlatego, że nocowałam na nim czekając na poranny autobus do Katanii. Lotnisko nie jest szczególnie komfortowe: twarde ławki, mało miejsca, no i jest zamykane od 1 do 4 nad ranem. W związku z tym, należy się w porę ulokować gdzieś na zewnątrz, gdzie ławek jest jeszcze mniej (o dziwno, w lipcową noc nad morzem Śródziemnym też może być chłodno...)
Dopiero za drugim razem postanowiłam dać szansę Trapani i na początku maja tego roku wybrałam się tam na tygodniowe wakacje typu : matki i córki (moja mama i ja oraz koleżanka z pracy i jej mama).
Przyznam, że lubię podróżować z moją mamą. Oczywiście dlatego, że moja mama w pełni akceptuje zasadę my way or the highway i bez żadnego szemrania, jęczenia i narzekania chodzi tam gdzie ukochana córunia sobie wymyśli (zapewne zdaje sobie sprawę, że beze mnie w mitycznej krainie mafiosów i oliwek mogłaby wpaść w kłopoty ;) )
Nasza czwórka zatrzymała się w przestronnym 3-pokojowym i do tego tanim apartamencie w centrum Trapani na całe 7 dni. Miasteczko stało się naszą bazą wypadową na Wyspy Egadzkie, Erice i Marsalę. Jego uliczki idealnie nadawały się na wieczorne passeggiata czyli szlifowanie chodników i jedzenie lodów - obowiązkowo w najlepszym swym odzieniu. Zdaję sobie sprawę, że to portowe miasteczko nie jest miejscem pokroju Taorminy czy Syrakuz ale i tak skradło moje serce. Trapani nocowało nas, karmiło i zapewniało wieczorne rozrywki i plażowanie. Czego chcieć więcej?
Sycylijskie ape w majowym słońcu |
Zaczynam od typowego sycylijskiego widoku czyli: ape - skrzyżowania motocykla z samochodem. Ten trzykołowy środek transportu jest wręcz idealny do wciskania się w wąskie uliczki, brawurowego wymijania straganów, straganiarzy i do przewożenia wszelkiej maści dobytku. Ten ze zdjęcia, stał sobie w upalny dzień na jednej z wysp Egadzkich o romantycznej nazwie Favignana.
Favignana port |
Ok, kolejny środek transportu uwieczniony na fotografii nie jest typowym pojazdem Sycylijczyków. I to z bardzo prostego powodu : są zbyt leniwi żeby w upalne dni (albo w ogóle w jakiekolwiek dni) jeździć na czymś co wymaga wysiłku. Z jednej strony doskonale ich rozumiem, jako że sama marzę o stylowej vespie, która poniesie mnie hen daleko, a ja zamiast się pocić będę pachnieć różami. Z drugiej jednak strony rowerowa wycieczka naokoło Favignany (przerywana ma się rozumieć sutymi piknikami na plaży) to kolejna rzecz do wpisania na moją bucket list.
Favignana i wielki błękit |
A to widok na wyspę z łodzi. Jaram się nim za każdym razem gdy na zewnątrz pogoda typowo polska.
Levanzo, Egady |
Levanzo, Egady |
Kolejne dwie fotki to już Levanzo, najmniejsza i jak dla mnie najbardziej urokliwa z wysp Egadzkich. Aż chciałoby się tam zostać na zawsze. Jako żona rybaka ma się rozumieć.
Trapani |
Widok na Trapani od strony morza. Jak już wspomniałam, miasteczko nie ma zabytków Taorminy, atmosfery Palermo ani historii Syrakuz. Ale ma pyszne lody, ryby, tradycyjne pesto i pistacjowe specjały których samo tylko wspomnienie wywołuje u mnie ślinotok.
Mozia, Saliny |
Trapani i okolice słyną również z produkcji soli pozyskiwanej z wody morskiej za pomocą XVI- wiecznych wiatraków. Saliny ze zdjęcia powyżej znajdują się na trasie pomiędzy Marsalą a Trapani.
A w oddali majaczy Erice - mityczne miasteczko na wzgórzu o którym opowiem następnym razem. Cdn...
Comments
Post a Comment