|
Buty do flamenco, wystawa sklepowa Sevilla, 2015 |
Opowiem Wam dziś co
nieco o Sewilli, mieście które
jest gorące, piękne i które w zaskakująco udany sposób łączy to co dawne z tym
co nowoczesne. Ponieważ nie czuję
specjalnie kompetentna w sprawach historii czy kultury Andaluzji (jak i całej
Hiszpanii w ogóle)pozwolę zdjęciom opowiadać o pięknie tego miejsca a Wam
opiszę pokrótce swoje wrażenia z krótkiego acz intensywnego pobytu w stolicy
Andaluzji.
|
La Cartuja, Sevilla 2015 |
Przede wszystkim Sewilla jest obłędnie kolorowa – zieleń
drzew, błękit nieba, kwiaty, kwiaty, kwiaty. Do tego wszechobecne pomarańcze
(na drzewach, pod nimi, na chodnikach; przygniłe, zdeptane, ale wciąż
pachnące) i kolorowe azulejos sprawiają, że miasto pulsuje
intensywnymi barwami co niektórych może przyprawić o ból głowy (mnie
oczywiście nie – kto był u mnie mieszkaniu wie, że feeria barw to dla mnie
chleb powszedni ;)).
Wracając do Sewilli – miasto jest duże i bywa zarówno gwarne i dynamiczne,
jak i senne i leniwe. Rytm ten wyznacza oczywiście popołudniowa sjesta, która
miasto usypia na kilka godzin dzięki czemu można zregenerować siły na nocne
eskapady.
Przybyłyśmy do Sewilli w poniedziałek rano i przemiły pan na
recepcji naszego hostelu poinformował nas od razu, i to w języku angielskim, o wszystkich
ciekawych miejscach. My zaś ochoczo ruszyłyśmy w drogę, by chłonąć promienie
słoneczne i turystyczne atrakcje bez zwłoki, ponieważ miałyśmy spędzić tam zaledwie 3 dni. Dziś wiem, że trzy dni to wystarczający czas na zwiedzenie Sewilli ale tylko w przypadku kiedy gotowi jesteśmy na intensywne zwiedzanie skutkujące obolałymi stopami, kolanami i innymi urazami narządów ruchu.
W Sewilli jak w każdym turystycznym mieście są tak zwane must see czyli miejsca, które po prostu
trzeba zobaczyć, zaliczyć, odhaczyć. W przypadku tego miasta należą do nich: Katedra wraz wieżą zwaną Giralda, Reales
Alcazares (z ogrodami), Plaza de
Espana i Park Marii Luizy, a także dzielnice Santa Cruz i
Triana.
|
Katedra, Sevilla 2015 |
Katedra robi wrażenie
przede wszystkim dlatego, że jest ogromna ale takie też były co do niej
zamiary. Alonso Martinez rysując jej
plan miał powiedzieć, że katedra: „będzie tak ogromna, że ci co ją zobaczą
ukończoną wezmą nas za szaleńców”.* Plan
się oczywiście powiódł – bryła budowli jest tak gigantyczna, że nijak nie da się jej objąć wzrokiem czy
obiektywem. Przyznam, że nawet nie próbowałam uwieczniać więcej niż jakiegoś
wycinka tej całości, bo to nie lada wyzwanie, a zdaję sobie sprawę, że
fotografia nie jest moją najmocniejszą stroną…
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
Reales Alcazares czyli zespół pałaców królewskich to jedno z
najbardziej malowniczych i pięknych miejsc w jakich byłam, a budowle wchodzące
w jego skład pochodzą z różnych epok i reprezentują różne style
architektoniczne dzięki czemu naprawdę jest na czym oko zawiesić. Jeśli o mnie chodzi, mogłabym tam siedzieć tam
godzinami i gapić się na sufity, posadzki, fasady i inne takie. Mogłabym, gdyby nie dzikie tłumy turystów, którzy
wyginając siebie i swoje selfie sticks
próbują zrobić zdjęcie życia. Jeśli
chodzi o ogrody Alcazar, no cóż... ciężko mi o tym pisać, ale muszę przyznać,
że są to najpiękniejsze ogrody jakie w życiu widziałam (ale kto wie, może po prostu
mało w życiu widziałam). Co więcej, nawet moje ulubione Ogrody Boboli muszą
uznać swoją marność w obliczu bogactwa Jardines de Alcazar z ich 170 gatunkami drzew i krzewów.* Żeby było jasne - mimo próśb mamusi sadzonek jej żadnych nie przemyciłam ;)
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
|
Reales Alcazares, Sevilla 2015 |
|
Jardines de Alcazar, Sevilla 2015 |
|
Jardines de Alcazar, Sevilla 2015 |
Plaza de Espania i Parque
Maria Luisa – to w mojej głowie już tylko miraż złożony z kolorów,
azulejos, upału i fontanny w której można schłodzić swoje umęczone stopy (nie wiem
czy to jest dozwolone, ba! nie wiem nawet czy to jest w dobrym guście ale
uczucie ulgi jest tego warte. Po prostu jest).
|
Plaza de Espana, Sevilla 2015 |
|
Plaza de Espana, Sevilla 2015 |
Dzielnice Santa Cruz i Triana są naprawdę warte odwiedzenia,
warte zgubienia się w nich i błądzenia.
W podróży uwielbiam te momenty kiedy można chodzić bez celu i przyglądać
się otaczającej rzeczywistości, ludziom i ich codziennym zmaganiom. Ponieważ Santa Cruz to trochę taki krakowski
Kazimierz jest tam sporo turystów. Z
kolei Trianę zapamiętałam jako miejsce mniej turystyczne, za to bardzo senne w
ciągu dnia, a tętniące życiem po zachodzie słońca. Dzielnica słynie z produkcji oryginalnej
ceramiki oraz z flamenco. Niestety
Anselmy nie udalo nam się spotkać…
|
Sevilla ,2015 |
Na początku wspomniałam, że Sewilla to miasto łączące to co
stare z tym co nowoczesne. Dla mnie dowodem na to jest przedziwna budowla zwana
Parasolem (Metropol Parasol) oraz Isla
de la Cartuja, z odrestaurowanym klasztorem zamienionym na Andaluzyjskie Centrum
Sztuki Współczesnej.
Parasol to przedziwna
drewniana struktura (zwana również „grzybami”), której budowa wzbudziła wiele
kontrowersji mnie osobiście się spodobała. Dziwi mnie to, ponieważ nowoczesne budowle
zazwyczaj wydają mi się albo zbyt nudne albo zbyt pretensjonalne. W mojej
ocenie Metropol Parasol jakoś tak gładko wpasował się w strukturę miasta i jego
dziwaczna forma wsadzona w starą dzielnicę miasta nie tylko nie razi, ale nawet
może się podobać. A widok z tarasów widokowych umieszczonych na szczycie też
robi wrażenie.
|
Nie, to nie tor saneczkowy, to najwyższy poziom Metropol Parasol, Sevilla 2015 |
La Cartuja zrobiła na mnie wrażenie, bo nigdy przedtem nie
miałam możliwości przebywać na terenie klasztoru ani nawet na terenie byłego
klasztoru (w tym swego czasu rezydował sam Krzysztof Kolumb).
Monasterio de Santa Maria de las Cuevas był niegdyś gigantycznym,
samowystarczalnym organizmem co zresztą można wywnioskować podczas spaceru po dawnych klasztornych włościach. Zabudowania
plus ogród to idealne miejsce na spacer i choć nie jest łatwo tam dotrzeć warto to zrobić i zadumać się nad dawnymi
klasztornymi dziejami. Na tych nie lubiących dumać czeka zaskakująco przyjemna
w odbiorze sztuka współczesna.
|
La Cartuja, Sevilla 2015 |
|
La Cartuja, Sevilla 2015 |
|
La Cartuja, Sevilla 2015 |
|
La Cartuja, Sevilla 2015 |
Na koniec dodam, że choć Sewilla nie skradła mojego serca tak jak skradła je gorąca i pachnąca inaczej Sycylia, i mimo iż nie zakochałam
się w tym mieście tak jak w Lizbonie, i nie planuję tam w najbliższym czasie wrócić to sam pobyt uważam za niezwykle udany. Co więcej, gdzieś tam podskórnie czuję, że
to miejsce wprost idealne na wakacje: słoneczne, leniwe, kolorowe. Czegóż chcieć więcej?
* cytat i dane dot. bogatwa botanicznego ogrodów pochodzą z przewodnika Pascal Lajt Andaluzja
Comments
Post a Comment