Psianka podłużna
Witam Was po dłuższej niż
zwykle przerwie. Będzie dziś kulinarnie z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że
obiecałam kolejny sprawdzony sposób na bakłażana. Drugi powód jest taki, że na razie siedzę na tyłku i czekam z
utęsknieniem na kolejny wyjazd – a ten już niedługo i zdradzę na razie, że tym razem nie będzie po
włosku, tylko po portugalsku.
Powód trzeci i chyba w tym wszystkim
najważniejszy jest taki, że naszedł mnie smutek i ogólny kryzys życiowy więc
trzeba temu jakoś radzić. A nic tak nie pobudza do życia jak jedzenie ( <- uwaga, mądre!). Zapraszam do lektury a potem do
kuchni.
Ok, zanim do kuchni,
trzeba wybrać się do sklepu po (co najmniej) jednego jędrnego bakłażana. Jest
to warzywo w Polsce niedoceniane i średnio popularne. Uważam, że to zupełnie
zrozumiałe – bakłażany, które do nas docierają, szczególnie zimą i wczesną wiosną nie smakują tak jak powinny. Nie mają w sobie słodyczy, delikatności a czasem nawet jakiegokolwiek smaku, bo pochodzą
z jakichś holenderskich szklarni gdzie rosną na wodzie i odżywkach pozbawione
słońca.
Najlepsze bakłażany jakie dane
mi było spróbować to oczywiście jasnofioletowe okrągłe i przepyszne okazy z
targu w Trapani. Bakłażany w ogóle są ważną częścią sycylijskiej kuchni o czym
pisałam już wcześniej. Przywieźli je na wyspę Hiszpanie, który okupowali swego
czasu Sycylię. Na Półwysep Iberyjski oberżyna dotarła z kolei z Azji,
przywleczona przez Muzułman dawno, dawno temu.
W Polsce bakłażan nazywany
jest czasem oberżyną, ale ku mojemu zdziwieniu odkryłam (w Internetach rzecz
jasna), że prawidłowa nazwa botaniczna
tegoż warzywa to psianka podłużna. Inne stosowane w języku polskim nazwy to również:
gruszka miłosna (tak, tak bakłażan jest
afrodyzjakiem), bakman i jajko krzewiaste.
Wspomnienie smaku bakłażanów jedzonych w
ilościach hurtowych na Sycylii łazi za mną często i ostatnio tak łaziło, że
zdecydowałam się stworzyć moją wersję involtini di melanzane - czyli roladek z
bakłażana nadziewanych tym co znalazłam w lodówce. Tak jak wspomniałam bakłażan
zimą i wczesną wiosną nie jest może najlepszy na świecie ale mimo to było pysznie…
Poniższy
przepis zawiera składniki niezbędne(to co na zewnątrz) oraz te, które można
zamieniać, wymieniać i przemieniać wedle upodobań i zawartości lodówki (to co
wewnątrz roladki). Tak więc pełna niemal dowolność.
Lista zakupów – poza rzeczoną
psianką to
- passata pomidorowa
- czosnek, cebula,
wszelkie przyprawy do sosu pomidorowego
- suszone pomidory,
- czerwona papryka pokrojona w paski
- mozzarella
- nać albo inne pachnące
zielsko – jadalne oczywiście
- drewniane wykałaczki
- opcjonalnie ser do
posypania i oliwa do smażenia
Bakłażany kroimy wzdłuż, w
plastry ok. 0.5 cm. Rada dla perfekcjonistów: nie, to nie jest szczególnie istotne,
grubsze też ujdą - byle nie za cienkie bo zrobią się dziury. Potem układamy na durszlaku, obficie solimy i dajemy czas na
to by puścił soki. Trwa to minimum pół godziny więc w tak zwanym międzyczasie
można się zdrzemnąć bądź też można zrobić sos. Przepis na sos jest prosty jak
konstrukcja cepa: na oliwę wrzucam cebulę i czosnek i robi się soffritto (pisałam o tym w jednym z poprzednich postów), do
tego pasta pomidorowa, sól, pieprz, bazylia i wszystko się dusi na wolnym
ogniu w oczekiwaniu na swój moment.
Bakłażan jak już puści sok
należy wypłukać z soli, osuszyć na ścierce lub ręczniku papierowym i albo zblanszować, albo grillować
albo usmażyć na oliwie. Bez dwóch zdań usmażony smakuje najlepiej, ale można
też dietetycznie go blanszować (pytanie tylko po co…).
Kolejny krok to zawijanie.
I tutaj cenna uwaga dla narwanych: należy poczekać aż bakłażany wystygną! Nie
popełniajcie tego samego błędu który popełniam ja: oparzonymi palcami ciężko potem zawijać roladki ;)
Na plaster bakłażana
układamy zatem kawałek mozzarelli, suszonego pomidora, pasek papryki, pietruszkę i co tam jeszcze chcecie
(ser kozi, bazylię, szynkę parmeńską, albo bułkę tartą zmieszaną z parmezanem –
opcji jest wiele). Potem zwijamy toto w rulon, wtykamy wykałaczkę żeby się nie rozwinął
i układamy w nasmarowanej oliwą formie. Wygląda to tak:
Potem nadchodzi moment zalania sosem i
wygląda to tak:
Następnie pieczemy ok. 40
min w 200 stopniach aż będzie miękkie. Potem jemy: na ciepło lub zimno. Na
przystawkę, zakąskę, przekąskę lub jako danie główne. Zdjęcia już nie mam bo od
razu zjadłam.
Smacznego!
Comments
Post a Comment