Człowiek bożonarodzeniowy
Dzisiaj będzie trochę inaczej, tak przedświątecznie, jak to być winno w wigilię wigilii Wigilii. Słuchając któregoś krakowskiego radia wyłapałam hasło "człowiek bożonarodzeniowy", które bardzo mi się spodobało, przywołując mi jednocześnie na myśl wszelkiej maści skojarzenia z genetycznymi modyfikacjami homo sapiens. I tak mi się urodził w głowie: Człowiek bożnarodzeniowy. Nazwijmy go homo xmasus - jawi mi się on jako osobnik zabiegany, zagubiony, przemęczony; w gorączce przemierzający alejki supermarketu i walczący o karpia niczym tłum w niemieckim dyskoncie. To osobnik, który wysila umysł i portfel w nadziei odnalezienia prezentu idealnego, takiego który ucieszy i zapadnie w pamięć. To istota, starająca się połączyć domowe piekiełko przygotowań z mordorem w biurze i zakładzie pracy, gdzie pod koniec roku wszystko jest na wczoraj, a łącza telefoniczne rozgrzane są do czerwoności. "Człowieki bożonarodzeniowe" bywają również niezwykl...